„Szkoła przetrwania, czyli jedziemy na wycieczkę!”
Kiedy mamy już majówkę za sobą, a wspomnienie kilkudniowego relaksu wraz z zapachem grilla gdzieś się ulatnia, to znak, że na pełnych obrotach wracamy do pracy. Przed nami ostatnia prosta : dokumenty, sprawozdania i podsumowanie całego roku szkolnego. Jednak gdzieś może zawitać do naszego kalendarza pożądana przez dzieci i rodziców – ONA – wycieczka klasowa. W momencie, gdy decyzja pt. „You can do it” została podjęta i podejmujesz się drukowania dla rodziców informacji : „Proszę Państwa, odbędzie się wyjazd klasowy” i klamka zapadła i nie ma odwrotu – machina rusza.
Następuje „zwolnienie blokady maszyny losującej”, szybkie odkładanie drobnych (prywatnych) planów na bok i zaczyna się planowanie. Szybko informujesz o tym znajomych („O! Ekstra! Odpoczniesz sobie, ale Ci dobrze!), koleżanki z pracy („Tylko wracaj szybko, nic za Ciebie się tu nie zrobi.”) i rodzinę („Dziecko!? Czy ty zdajesz sobie sprawę, co ty wyprawiasz?”) i zwłaszcza po tych ostatnich słowach otuchy i wsparcia czas na odpowiednio sprawną organizację.
Znajdź atrakcyjne miejsce, które ma w swojej ofercie interesujące propozycje na spędzenie tych kilku dni. Najlepiej wybieraj ośrodki, w których już ktoś z Twojego otoczenia był i jest w stanie udzielić Ci szczerej recenzji. ☺
Zadbaj o bezpieczeństwo w trakcie podróży, czyli sprawdź środek transportu (np. autokar) i kierowcę. Poproś o przedstawienie wymaganych dokumentów, wezwij policję do kontroli. Często zdarza się, że rodzice chcąc mieć większy spokój ducha o swoje dzieci, sami wzywają odpowiednie służby, dlatego lepiej żebyśmy to my byli nadgorliwi w tych kwestiach.
Dopilnuj wszelkich formalności, czyli pisemne zgody od rodziców, podpisanie korzystnej umowy z ośrodkiem wypoczynkowym, do którego się wybieramy.
Zapoznaj rodziców z regulaminem obowiązującym na czas trwania wycieczki. Warto wprowadzić jasne zasady, które ułatwią nam sprawowanie opieki. Zastanówcie się, czy (na przykład) dzieciom są w nocy potrzebne telefony komórkowe? Czy nie lepszym rozwiązaniem byłaby ich „konfiskata” na czas trwania ciszy nocnej? Dzieci jadą na wycieczkę ( a przynajmniej powinny) po to, aby poznać nowe miejsca, spędzić miło czas a także jeszcze bardziej zintegrować się z rówieśnikami. W głębi duszy, rodzice także woleliby zapłacić za atrakcje a nie za czas, w którym ich dziecko (często tak jak w domu) jest przyklejone twarzą do wyświetlacza telefonu lub innej technologicznej zabawki. Ten argument może pomóc Wam, w złagodzeniu różnicy zdań i poglądów rodziców na temat tych małych i odciągających od rzeczywistości urządzeń.
Przygotujcie podstawową listę niezbędników na wyjazd. Zwłaszcza młodszym dzieciom, posiadanie takiej listy zwiększy poczucie bezpieczeństwa i pewność, że jest na wyjazd odpowiednio przygotowane. Przecież często także dorośli tworzą listy zakupów, listę „things to do”, listę rzeczy do zabrania na urlop. Nie czujecie się wtedy spokojniejsi? Pamiętajcie także o liście wyjazdowej dla siebie☺
Dokonaj podziału na pokoje, oczywiście jeśli jest to wcześniej możliwe. Warto dać szansę naszym podopiecznym (jeśli je w miarę dobrze znamy i darzymy zaufaniem) i pozwolić im podzielić się samodzielnie. Osobiście także wolelibyście dzielić pokój z koleżanką niż z kimś, z kim o znalezienie wspólnego języka łatwo nie jest. O tyle jednak o ile dorosły człowiek jest w stanie przygryźć wargę („Jakoś to będzie”) to u małego człowieczka może (choć nie musi) spowodować to emocjonalny wybuch kolejnej wojny światowej ☺ Bądźmy natomiast konsekwentni i w przypadku niepożądanej akcji milusińskich – sami dokonajmy podziału.
Zabierzmy ze sobą pozytywne nastawienie i uśmiech na twarzy. Ułatwi to zniesienie ewentualnej: kapryśnej pogody, tęsknoty dzieci z ich bliskimi, naszą za mężem, żoną, dzieckiem lub najzwyczajniej w świecie za ciepłym kocem i naszą ulubioną gorącą czekoladą. ☺
Nie zostawiajcie rozgrzebanych spraw przed Waszym wyjazdem. Nieuzupełnione dokumenty, artystyczny nieład w domu, nieodebrane sprzęty z naprawy. Prawdopodobnie to wszystko będzie na Was czekać aż do przyjazdu.
Ps. Krem przeciw oparzeniom słonecznym raczej się nie przyda na te najbliższe dni, ale idę się pakować. Do usłyszenia. Ahoj przygodo !
Agnieszka Sokołowska
nauczyciel wczesnoszkolny ze Szczecina